piątek, 14 września 2012

Paweł Kukiz "Siła i Honor"- recenzja albumu.


Niedawno na rynku muzycznym pojawił się solowy album legendy polskiego rocka Pawła Kukiza, znanego z występów w zespołach Aya RL oraz Piersi, oba zespoły były w jakiś sposób ciekawe, pierwszy był niezłym przedstawicielem nowej fali/post punka, drugi natomiast był jednym z bardziej sprawnych prześmiewców postkomunistycznej rzeczywistości. Płyta "Siła i Honor" narobiła w mediach sporo szumu, mówiło się o rzekomym bojkocie wydawnictwa w stacjach radiowych (czy to prawda, nie wiem, bardzo rzadko słucham radia), pojawiały się opinię że Kukiz nagrał płytę skinheadzką i szowinistyczną, a nawet krążyły gdzieś w sieci ostrzejsze słowa pod adresem autora. Postanowiłem w końcu sam się przekonać co warty jest ten twór i czy opinie były uzasadnione.

Skoro od tego zacząłem, to muszę odpowiedzieć, nie. Te tezy były absolutnie wyssane z palca, płyta owszem ma wydźwięk nacjonalistyczny, ale w granicach rozsądku, treść nie bolała mnie tak jak się spodziewałem, teksty poruszają kontrowersyjne tematy, ale po wypowiedziach niektórych należało się spodziewać piosenek w stylu "Jarosław, Polskę zbaw", "Ruskie, wypierdalać!" lub "Zamach smoleński", takich rzeczy na tej płycie nie znajdziemy, nie ma tam także rasizmu, ani nawoływania do nienawiści. Jednak to by było na tyle chwalenia tego albumu, treść, pomijając czy się z nią zgadzam czy nie, nie jest wcale najgorsza, za to forma w jakiej nam ją podano woła o pomstę do nieba, albo do piekła (jak kto woli). Paweł Kukiz przez ostatnie kilkanaście lat coraz bardziej gorzkniał w otaczającej nas rzeczywistości, coraz silniej z błyskotliwego prześmiewcy stawał się brutalnym krytykiem, nie znajdywało to wielkiego odzewu w jego twórczości, chociaż słuchając "Płyty Pirackiej" zespołu "Piersi" (z roku 2004) można dostrzec już pewne kroki w tym kierunku, aczkolwiek dalej poprzeplatane satyrą na rzeczywistość. Przez kolejne 8 lat Kukiz "dojrzał" i zgorzkniał na tyle by zafundować nam swoją solową płytę, na którą miał pomysł, ale nie miał chyba środków. Teksty których treść już z grubsza omawiałem, są napisane bardzo nieudolnie, na siłę,  jakby nie pisał ich Paweł Kukiz, który przez lata był bardzo zgrabnym tekściarzem, gdyby nie to że na płycie znajduję się "cover" utworu "Obława" Jacka Kaczmarskiego, nie było by na niej jednego w całości dobrze napisanego tekstu, chociaż np "17 września" miał ku temu pewne "predyspozycje", to jednak w pewnym momencie coś się chrzani, coś znowu siłowo, coś, coś, coś.... To jest jednak album muzyczny i wszystko dało by się przełknąć gdybyśmy muzycznie dostali coś ciekawego, tutaj też poczułem rozczarowanie, muzyka prosta, nudna, bez polotu, niektóre utwory powielają stare schematy wykorzystywane kiedyś, w dużo lepszych, utworach Piersi, czyli totalna nuda. Słabo napisane teksty i kiepski podkład, taka płyta nie może być uznana za dobrą, jakie treści by za sobą nie niosła, pan Paweł chyba nie odrobił lekcji z historii punk rocka, nie poszedł za przykładem Dead Kennedys którzy swoje poglądy rozpropagowali dzięki temu że grali ciekawą i nowatorską muzykę punkową, tym przede wszystkim trafiali do ludzi, których w następnej kolejności można zainteresować teksem, który dobrze napisany może nieść treść. Kukiz od razu przeszedł do końca, pominął muzykę, dobrze napisane teksty, przeszedł do treści, może jako manifest polityczny można uznać ten album za dobry, ale na pewno nie jako album muzyczny, chociaż przyznam że przykro mi to pisać, bo zawsze szanowałem i szanuję Pawła Kukiza, jako artystę i człowieka.

Ocena płyty 2/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz